Gaz-System podtrzymuje swoje stanowisko, iż wybór turecko-polskiego konsorcjum do budowy terminala FSRU w Gdańsku był zgodny z prawem i nie uderza w polski interes. Narracja ta jednak wciąż nie podoba się części środowiska. Krytyczny komentarz w tej sprawie przedstawił po raz kolejny dr Damian Kaźmierczak – wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Na początku kwietnia
Gaz-System podpisał umowę z konsorcjum GAP İnşaat Yatırım Ve Dış Ticaret, Unitek İnşaat Sanayi Ve Ticaret i Fabe Polska na wykonanie nabrzeża i gazociągu podmorskiego na Zatoce Gdańskiej, które umożliwią obsługę jednostki FSRU. Decyzja ta spotkała się z negatywnym odbiorem branży, która wskazywała, iż
powierzenie budowy infrastruktury krytycznej firmom z państw trzecich może prowadzić do zawahania bezpieczeństwa państwa.
Gorący spór trwał dalej, dlatego
poprosiliśmy obie strony o przedstawienie swoich racji. Głównymi zarzutami krytykantów decyzji Gaz-Systemu, których reprezentował Damian Kaźmierczak, były m.in. kwestie braku doświadczenia i zabezpieczenia finansowego wybranego wykonawcy. Spółka skarbu państwa przekonywała z kolei, że większość ich inwestycji jest realizowana przez rodzimych wykonawców, a przy budowie FSRU 70 procent prac wykonają polskie firmy.
Teraz Gaz-System wydał oficjalny komunikat, w którym podkreślił, iż
postępowanie przetargowe zostało zamknięte, a prawidłowość zawarcia umowy z polsko-tureckim konsorcjum została potwierdzona. Spółka powieliła również swoje argumenty, które wcześniej
zaprezentowała na łamach naszego portalu.
Wiceprezes PZPB Damian Kaźmierczak negatywnie odebrał oświadczenie Gaz-Systemu, w ostrych słowach krytykując raz jeszcze postępowanie spółki.
Manipulacja Gaz-Systemu?
Zdaniem Kaźmierczaka, twierdzenie, jakoby Gaz-System zlecił budowę terminala FSRU polskim firmom, to ogromna manipulacja i poważne nadużycie, które – jego zdaniem – mają na celu rozmycie odpowiedzialności, a także poprawę nadszarpniętego wizerunku po wyborze tureckich firm na wykonawców strategicznej inwestycji dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
– Prawda jest taka, że Gaz-System powierzył realizację FSRU firmom z Turcji i w efekcie skazał polskie przedsiębiorstwa na rolę podwykonawców tureckich podmiotów, zmuszając je do pracy za najniższe stawki, na samym końcu łańcucha wartości w budownictwie – przekonuje.
Stwierdza zatem, iż pomysł Gaz-Systemu zakłada realizację inwestycji przez polskie firmy, a czerpanie zysku przez Turcję.
– Zamiast zadbać o to, by z projektu finansowanego z polskich środków jak największą korzyść odniósł rodzimy biznes, Gaz-System godzi się na to, by marża z wykonawstwa polskiej infrastruktury krytycznej trafiła poza Unię Europejską. Czy tak ma wyglądać osławiona „repolonizacja gospodarki”, o której mówił premier Donald Tusk? – dodaje, pytając retorycznie.
Patriotyzm gospodarczy w Europie, nie w Polsce
Damian Kaźmierczak przywołuje przykłady z Europy, wskazujące, że w innych krajach zamawiający dbają o lokalny biznes, zwracając uwagę, że tego brakuje w postawie Gaz-Systemu.
– Czesi, Szwedzi, Niemcy, Łotysze czy Francuzi walczą o swój rodzimy biznes do upadłego i nie potrzebują do tego wyroków TSUE. Tymczasem polski Gaz-System bez skrupułów zleca budowę polskiej infrastruktury krytycznej firmom z Turcji, triumfalnie ogłaszając, że zagwarantował polskim firmom ostatnie miejsce w budowlanym łańcuchu pokarmowym – objaśnia wiceprezes PZPB.
Jego zdaniem, swoją postawą Gaz-System udowodnił, że idea patriotyzmu gospodarczego jest spółce obca, a decyzja w sprawie FSRU podważa wiarygodność premiera, który deklarował, że ta koncepcja będzie priorytetem dla państwowej administracji.